""

3/28/2017

Karta Kopenhaska - jak zobaczyć więcej za mniej

Karta Kopenhaska - jak zobaczyć więcej za mniej
Czym jest Karta Kopenhaska?
aktualizacja 07 maja 2018

W dużym skrócie, jest to karta uprawniająca do zniżek przy zakupach biletów, lub zupełnie bezpłatnych wejść do najróżniejszych atrakcji Kopenhagi i nie tylko, oraz bezpłatnego transportu, w tym biletów kolejowych w granicach Kopenhagi i poza nią.

darmowe bilety do 86 atrakcji Karta Kopenhaska


Z ciekawszych atrakcji, Karta Kopenhaska uprawnia między innymi do bezpłatnego wejścia do oceanarium Den Blå Planet, czy kopenhaskiego zoo, ale również z tą kartą zobaczycie Kronborg Castle w Helsingør, ponad 40 kilometrów od Kopenhagi, czy Land of Legends w miejscowości  Lejre, 45 kilometrów od stolicy Danii.

Dzięki Karcie Kopenhaskiej możecie również liczyć na zniżki w restauracjach, kawiarniach, czy też zniżki przy zakupie biletów na autobusy Hop on Hop off, zatrzymujących się przy głównych zabytkach i atrakcjach Kopenhagi. Pełną listę zobaczycie TUTAJ

wskazówka: Dokładne informacje na temat bezpłatnych przejazdów w ramach Karty Kopenhaskiej znajdziecie pod tym linkiem:  Karta Kopenhaska bilety
Co ciekawe, Karta Kopenhaska, mimo nazwy, obejmuje również dojazd koleją do miejscowości oddalonych nawet 40 kilometrów od Kopenhagi.

Kartę można kupić w każdym centrum informacji turystycznej. Z informacji turystycznej warto zabrać mapę tras komunikacji miejskiej oraz ciekawe ulotki z opisami atrakcji was interesujących.


Dzieci wchodzą za darmo

Jeżeli planujecie spędzić z dziećmi jakiś czas w Kopenhadze naprawdę korzystnie jest kupić taką właśnie kartę. Tym bardziej, że za cenę jednej karty dla dorosłego dwoje dzieci w wieku do 10 lat wchodzi za darmo.
Podczas naszego pierwszego pobytu (4dni) w Kopenhadze kupiłam kartę 3 dniową, na którą dwoje dzieci wchodziło ze mną bez opłat (transport i atrakcje z Karty Kopenhaskiej)

Ile kosztuje Karta Kopenhaska (ceny w euro w 2018)

Kartę Kopenhaską możecie kupić na 24 godziny, ale również i na 48, 72, lub 120 godzin. Jest to bardzo elastyczny i wygodny system, który optymalizuje wykorzystanie tej karty.

Kartę możecie kupić w jednym z wielu punktów informacji turystycznej, lub kupić online, dostaniecie wówczas voucher przez e-mail. Wydrukowany voucher wymienicie na Kartę Kopenhaską w jednym z czterech punktów: na lotnisku, na dworcu kolejowym, w kasie Tivoli, lub w Copenhagen Visitor Service.

Jakie są ceny w 2018?

Dzieci 0 - 9 bezpłatnie (do dnia 10 urodzin, przy zakupie jednej karty przez dorosłego)
UWAGA: tylko dwoje dzieci na jedną Kartę Kopenhaską zakupioną przez dorosłego

Dzieci 10 - 15 Karta Kopenhaska ze zniżką
Dorośli

24 godzinna
dorosły 54 euro
dziecko (10-15 lat) 27 euro

48 godzinna
dorosły 77 euro
dziecko (10-15 lat) 39 euro

72 godzinna
dorosły 93 euro
dziecko (10-15 lat) 47 euro

120 godzinna
dorosły 121 euro
dziecko (10-15 lat) 61 euro

Bezpłatny transport

Jak już wiecie, Karta Kopenhaska uprawnia was do darmowego transportu (autobus/metro/kolej) w wyznaczonych przez kk granicach.W autobusach, wsiada się przednimi drzwiami jak w Anglii, pokazuje się kartę kierowcy i to wszystko. W innych miejscach na przykład w Ogrodach Tivoli, Oceanarium itp. kartę sczytują przy kasie. Gdy po raz pierwszy okazujecie kartę w kasie, karta ta zostaje aktywowana dokładnie w momencie sczytania jej przy kasie.

wskazówka: Do każdej z atrakcji można wejść tylko raz, ale nie ma dziennego limitu atrakcji, czy muzeów. Czyli jeżeli macie kartę 72 godzinną, a chcielibyście dwa razy wejść do Oceanarium, czy Zoo, to drugie wejście będzie już w pełni odpłatne.


Książeczka z listą atrakcji

Kupując Kartę kopenhaską otrzymaliśmy książeczkę z listą atrakcji i zniżek, do których uprawniała karta. Warto wgrać sobie aplikację na telefon Copenhagen Card (elektroniczna wersja książeczki)

Uaktywnienie karty

Warto obliczyć sobie kiedy uaktywnić kartę tak, by optymalnie wykorzystać zwiedzanie. Na kartę weszłam z dziećmi do oceanarium Den Blå Planet na 45 minut przed końcem jej obowiązywania, a w efekcie byliśmy tam 4 godziny, dzieciom tak się tam podobało.

Uaktywnienie karty polega na zapisaniu na karcie długopisem daty i tu UWAGA: pełnej godziny, od której macie zamiar z niej korzystać. Więc wsiadając do autobusu, czy metra o 11.55 musielibyście zapisać godzinę 11.00.

Przy karcie 3 dniowej i uaktywnieniu jej na przykład po 13.00 macie 72h do końca jej obowiązywania, co daje 4 dni na wykorzystanie atrakcji.

Bardzo ciekawie prezentuje się na stronie Karty Kopenhaskiej kalkulator pokazujący ile możecie zaoszczędzić kupując Kartę. Przy zdjęciach atrakcji, które chcielibyście zobaczyć zaznaczacie ,,serduszko" w prawym rogu i kalkulator zlicza wam ile kosztowałyby bilety wstępu do danych miejsc. Sprawdźcie sami! Kalkulator

Kartę Kopenhaską jak najbardziej polecamy! 

Ciekawa jestem jak wyglądał wasz plan zwiedzania z Kartą Kopenhaską. Jeżeli chcecie się podzielić, napiszcie w komentarzach ilu godzinną mieliście kartę i jakie atrakcje zobaczyliście!  

3/28/2017

Kopenhaga z dziećmi - co zobaczyć, gdy nie pada

Kopenhaga z dziećmi - co zobaczyć, gdy nie pada

Duńskie lato nie rozpieszcza. W zasadzie lato i jesień to najbardziej deszczowe pory roku i nie dość, że często pada, to jeszcze jest, jak dla mnie, niezbyt ciepło.

Pomijając anomalie pogodowe, wybierając się do Danii latem możecie oczekiwać od 18 do 21 stopni C w najcieplejszym miesiącu, czyli w lipcu. Dla niektórych jest to pogoda idealna.

Cóż, ja należę raczej do tych osób, które przy 18 stopniach wyciągają ciepłą bluzę i polar, a zimno plus deszcz, szczególnie długotrwały i szczególnie podczas wakacji powoduje u mnie małą frustrację.

Chyba mam jednak szczęście, bo podczas naszej objazdówki po Danii trafiły się nam też i ładne, słoneczne dni. Między innymi wtedy, gdy byliśmy w Kopenhadze.

Kopenhaga, gdy nie pada

W tym wpisie podpowiem wam, co warto zobaczyć razem z dziećmi w Kopenhadze i jak zaplanować wasz pobyt tak, by maksymalnie wykorzystać każdą chwilę.

Ze względu na częste opady, planowanie zwiedzania Kopenhagi z dziećmi warto zacząć od przejrzenia prognozy pogody. Naprawdę.

Dni słoneczne warto wykorzystać na zwiedzanie miasta, a te bardziej deszczowe przeznaczyć na przykład na wycieczkę z dziećmi do Experimentarium, (muzeum nauki podobne do Centrum Nauki Kopernik w Warszawie), czy do fantastycznego oceanarium Den Bla Planet.

Co warto zobaczyć przede wszystkim?

Po pierwsze: Nyhavn. Nazwa ta oznacza po prostu nowy port.
Nyhavn uważany jest za jedno z najpiękniejszych miejsc w Kopenhadze i naprawdę takie jest.


Rzędy kolorowych kamienic, łodzie, jachty i żaglówki na nadbrzeżu wyglądają naprawdę ładnie, a w słoneczne popołudnia wręcz pocztówkowo. Do Nyhavn doszliśmy wzdłuż Strøget - jednego z najdłuższych deptaków handlowych w Europie.

Są tu liczne sklepy, kawiarnie i restauracje. Jest też i gratka dla dzieciaków - sklep Lego!
przy Vimmelskaftet 37.
Przerwa na Lego!

Przyznam, że po firmowym sklepie Lego w stolicy Danii spodziewałam się czegoś więcej. Jakichś gablot ze złożonymi zestawami Lego, może jakichś atrakcji skierowanych do dzieci, super okazji i ogólnie dużej przestrzeni, a tymczasem sklep Lego to po prostu sklep z klockami, taki tam zwykły parterowy :).


Nasze dzieci, ponieważ jeszcze nie były w Legolandzie i nie miały okazji zobaczyć tamtejszych sklepów z Lego, i tak były pod wrażeniem.

wskazówka: sklep Lego można świetnie wykorzystać jako PUNKT na mapie zwiedzania, który zmotywuje je do dłuższej wycieczki. Naszej 5latce perspektywa odwiedzenia sklepu z Lego dodała skrzydeł!

To, co najbardziej spodobało się dzieciom w sklepie Lego to była okazja do zabawy w układanie i rozkładanie ludzików. Po raz pierwszy spotkały się z taką ilością części, ładnie poukładanych i posegregowanych na specjalnym obrotowym stojaku. Były w siódmym niebie ,,polując na klocki" i grzebiąc w pojemnikach w poszukiwaniu fajnych części!

To prawda, takie same stojaki z częściami do ludzików Lego były i w Legolandzie w Billund, o czym przekonaliśmy się później. Jednak w porównaniu ze sklepami w Legolandzie, sklep Lego w Kopenhadze wydawał się oazą spokoju, bo było zdecydowanie mniej chętnych na budowane figurek.

Nie mogliśmy nie kupić dzieciom efektów ich kreatywnej zabawy :) Ludziki sprzedawane są w zestawach po 3, przy czym dzieci same wybierają elementy do każdego ludzika Lego - super zabawa!

W głębi sklepu młodsze dzieci mogły pobawić się w kąciku Duplo, gdzie znajdował się stolik do budowania farmy, lub zoo. 
Tuż za stolikiem z klockami Duplo starsze dzieci mogły uzupełnić swoje domowe zasoby klocków Lego, a było w czym wybierać! Cała ściana wypełniona pojemnikami z Lego przyciągała wzrok i aż się prosiła, by w niej pogrzebać!


Sklep Lego okazał się świetnym sposobem na zmotywowanie naszych dzieci do dłuższej wycieczki pieszo, w kierunku tarasu widokowego w Kościele Najświętszego Zbawiciela.

Kopenhaga z góry: taras widokowy Vor Frelsers Kirke

Lubimy tarasy i punkty widokowe. W miastach zawsze staramy się znaleźć takie miejsca skąd można podziwiać rozległe panoramy. W Kopenhadze takich miejsc jest kilka, jednym z nich jest taras widokowy Kościoła Najświętszego Zbawiciela ( Vor Frelsers Kirke).



Taras ten, a szczególnie wejście na najwyższy punkt widokowy, nie jest odpowiednie dla wszystkich. Po pierwsze na wieżę wspinamy się po stromych, krętych schodach, także jeżeli nie macie kondycji, lub borykacie się z problemami zdrowotnymi - poszukajcie innego punktu widokowego. Po drugie nie możecie mieć lęku wysokości ani klaustrofobii, bo


a) pierwszy taras wokół wieży jest dosyć wąski, ma około metra szerokości, a barierka ma może 120cm i nie ma innych zabezpieczeń (zaznaczyłam go na zdjęciu powyżej),


b) schody wewnętrzne są dosyć wąskie, w zasadzie wygodnie może wchodzić tylko jedna osoba i na schodach wielokrotnie musimy przystawać, by minąć z wchodzącymi szybciej, lub już schodzącymi.

c) na szczyt wieży wchodzi się po wąskich, zewnętrznych schodach ze zwykłą barierką. Możecie to zobaczyć wyżej na zdjęciu. Schody zwężają się ku górze spiralnie okalając wieżę. Na końcu jest już tak wąsko, że może zmieścić się tylko jedna osoba, więc tworzy się mniejszy, lub większy zator, lub ludzie po prostu zawracają mijając się na schodach. 
Myślę, że musicie sami rozważyć, czy z mniejszymi dziećmi, czy też z waszymi dziećmi, wchodzenie na wieżę ma sens. Na szczyt weszli już tylko nasi mężczyźni – Piotrek (9 latek) nie miał zupełnie z tym problemu, ja z Agusią  (5latką) zeszłyśmy powolutku mijając tajemniczo wyglądający pokoik dzwonnika z toną kurzu na łóżku i sprzętach...

Kopenhaga - widok z wieży Vor Frelsers Kirke






Kościół Najświętszego Zbawiciela

ulica Sankt Annæ Gade 29
więcej informacji o kościele: www.vorfrelserskirke.dk/tourist_information
o wieży (taarnet) : www.vorfrelserskirke.dk/taarnet
uwaga: wieża może być okresowo zamknięta z powodu złej pogody

Ceny biletów sprawdzicie również na stronach powyżej.
wskazówka: Dla posiadaczy Karty Kopenhaskiej wejście bez opłat (o Karcie Kopenhaskiej pisałam w osobnym wpisie) Kościół jest niedostępny dla zwiedzających podczas mszy


Pozostałe atrakcje


Z Kościoła bardzo blisko jest do Christianii, specyficznego miejsca na mapie Kopenhagi. Nie dotarliśmy tam, ale jeżeli będziecie mieć więcej czasu, proponuję byście się tam wybrali. Christiania rządzi się swoimi prawami, między innymi obowiązuje tam zakaz robienia zdjęć.


Podczas naszego pobytu w Kopenhadze byliśmy i polecamy wam: 
- Amalienborg,
- wycieczka łodzią z przewodnikiem, dzięki której zobaczycie niektóre atrakcje Kopenhagi z innej perspektywy i zobaczycie pomnik Syrenki kopenhaskiej - symbolu Kopenhagi.
- oceanarium Den Bla Planet
- Ogrody Tivoli
- Muzeum Andersena


Chcecie wiedzieć kiedy pojawi się kolejny wpis? Odsyłam was do obserwowania/polubienia naszej strony na facebooku, tam umieszczam info o nowych wpisach (link w pasku bocznym, lub na dole)

Jeżeli byliście w tych samych miejscach i chcecie podzielić się swoimi wrażeniami, albo macie jakieś pytania, formularz komentarzy znajdziecie poniżej. 

Aby wasz komentarz nie został potraktowany jak spam, podpiszcie go! Wystarczy imię, lub nick.




















3/27/2017

Knuthenborg Safari Park

Knuthenborg Safari Park
Jak zobaczyć kawałek Afryki na północy Europy...

(aktualizacja wpisu 12/2019)

Wybieracie się z dziećmi do Danii? Spróbujcie tak zaplanować trasę, by spędzić chociaż jeden dzień w Knuthenborg Safari Park. Naprawdę warto!

Niezwykłość tego miejsca polega na tym, że można podglądać dzikie zwierzęta w podobny sposób jak na safari w Afryce, nie dostając w pakiecie skwaru i niezliczonej ilości owadów wokół.
  




Ceny biletów 2019

dzieci do 3 roku za darmo
dziecko (3-11) 20 €
dorosły 32.86 €

więcej informacji:  https://www.knuthenborg.dk/en

Czy warto?


Jeżeli wasze dzieci lubią zwierzęta to z pewnością będą przeszczęśliwe. 
W Knuthenborg przy ładnej pogodzie można naprawdę fajnie spędzić cały dzień z dziećmi. 

update: Co więcej, od tego roku (2019) można spędzić noc w namiotach jak na safari (wooah!), oglądać zwierzęta nocą, czy też pojechać  na poranną wycieczkę z przewodnikiem do miejsc noclegowych dla zwierząt. Brzmi fajnie prawda :)? więcej info tutaj: https://www.knuthenborg.dk/en/knuthenborg-camp

Knuthenborg Safari Park podzielony jest na części odpowiadające kontynentom. Na obszarze każdego ,,kontynentu" bytują zwierzęta, które są dla niego charakterystyczne.  

Dla nas najbardziej podobała się Afryka. Trafiliśmy na bardzo ładną pogodę, słońce i błękitne niebo, było bardzo ciepło, dzieciakom wielką frajdę sprawiało wyglądanie przez otwarte okna. Widzieliśmy z bliska między innymi zebry, antylopy, żyrafy i nosorożce. Podczas 4 godzinnego pobytu w safari parku zobaczyliśmy prawie wszystko, aczkolwiek z pewnością zostały jeszcze inne jego części do odkrycia.

To co zrobiło na naszych dzieciakach największe wrażenie to była przejażdżka po wybiegu dla wilków (o tym za chwilę). Bardzo podobało się im też częstowanie małp przekąskami. 

W Knuthenborg, w miejscach do tego wyznaczonych, można spacerować i podchodzić do zwierząt.  Nasze dzieci mogły poczuć się jak w afrykańskim minizoo - dotknąć wielbłąda, lamy, czy poprzytulać się do kucyków (dla małych wielbicieli kucyków - łąka kucyków i lam to ziszczenie marzeń!)

Dla mnie dodatkową zaletą wycieczki do Knuthenborg był  brak tłumu turystów. Co prawda dojechaliśmy do parku dopiero po godzinie 15.00 (czerwiec), więc część zwiedzających mogła już wyjeżdżać z parku, podczas gdy myśmy tam wjeżdżali.  

Jednak to, że do kasy przed nami było tylko jedno auto (naprawdę!) a w miejscach piknikowych czysto i pustki, winduje Knuthenborg Safari Park naprawdę wysoko na mojej skali ,,fajnych miejsc do zobaczenia z dziećmi" ;) . 

Następny plus: chociaż było już grubo po 18.00 nikt nas, ani innych zwiedzających, którzy stracili poczucie czasu, nie wypraszał z parku, zresztą nie przypominam sobie, bym widziała strażników w miejscach innych niż wybieg tygrysów, wilków i małp...jeżeli tam byli to naprawdę wtopili się w tło.

Jakieś minusy?

Szkoda, że nie było słoni, można to w sumie zrozumieć, bo teren nie jest na tyle ogromny, by pomieścić jeszcze stado tych olbrzymów. No cóż, były za to nosorożce, zebry, żyrafy, gnu, strusie i inne zwierzęta.
Wykład po duńsku przy wybiegu dla tygrysów to raczej nieporozumienie, chyba, że .....duński wam nieobcy.

Co trzeba wiedzieć (informacje praktyczne)

Do parku wjeżdża się przez bramę Maglemer (Knuthenborg Allé 1) a wyjeżdża bramą Bandholm. W weekendy i w sezonie od 10.00 do 13.00 wjazd możliwy jest również przez bramę Bandholm.


Po parku safari jeździ się swoim własnym samochodem, większość dróg jest utwardzona, przy wjeździe dostaje się dokładną mapkę parku.

Po drogach można jeździć wielokrotnie, nie ma jednego słusznego kierunku zwiedzania, a jesteśmy ograniczeni jedynie godziną zamknięcia parku – jeździmy po prostu tam gdzie wybieramy.

Knuthenborg Park zaznacza, że wjeżdżamy na własne ryzyko. Ze względów bezpieczeństwa obowiązują tam jasno określone zasady:

1. z auta można wychodzić tylko w określonych miejscach przy czym dzieciom poniżej 15 roku życia musi towarzyszyć osoba dorosła. 

2. w dwóch miejscach na terenie parku obowiązują szczególne środki ostrożności: na terytorium wilków i w rejonie bytowania tygrysów. (ograniczenie do 10 km/h) 

3. przed wjazdem na tygrysie terytorium należy zdemontować bagażniki ( bagażnik na dachu oraz bagażnik na rowery z tyłu)przy czym na terytorium wilków wjeżdża się z "całym dobytkiem"
na terenie dla tygrysów i wilków nie wolno otwierać okien w aucie 

4. jeżeli podróżujecie z psem musicie go zostawić przed wjazdem na wybieg tygrysów/wilków








Miejsca piknikowe, ze stołami i koszami są oznaczone na mapce znaczkiem kosza piknikowego. Warto mieć ze sobą wodę, by chociaż umyć ręce.

Jeżeli chcecie mieć pewność, że nie ominie was pora karmienia zwierząt - warto zapoznać się z godzinami karmienia, które są inne w weekendy i w zwykłe dni, oraz przy okazji godzinami zamykania niektórych wybiegów. 


Zebry, gazele, bawoły i żyrafy na wyciągnięcie ręki.







Przygotujcie się na naprawdę bliski kontakt ze zwierzętami!

Zwierzęta są blisko, żyrafa może zechcieć przejść tuż przed maską twojego samochodu, ale.... może również paść się 200 metrów dalej i mieć cię w nosie. Jest jednak duże prawdopodobieństwo, że uda ci się podjechać blisko do popasających antylop, zebr, czy jeleni.

Warto jest zabrać ze sobą lornetkę, jeżeli takową posiadacie - na pewno się przyda, a ile będzie przy tym zabawy!

Zdarza się, ze zwierzęta pasące się na poboczu podchodzą do aut, z zaciekawieniem zaglądając do środka. My na początku naszej wizyty, przy samym wjeździe mieliśmy spotkanie z osłami, z których jeden wsadził nam głowę centralnie do środka auta. Ups.

Przepraszam...czy nie macie tu może marchewki?

Co za małpa, proszę pana!


Wybieg dla pawianów jako jedyny bardziej przypomina duże wybiegi dla zwierząt w zoo. Ogrodzony jest wysoka siatką, wzdłuż której można się przechadzać i podglądać życie małp. Rodzicom szczególnie młodszych pociech radzę opracować odpowiedzi na pytania w stylu: co ta małpka robi tej drugiej/na tej drugiej małpce?

Przy wybiegu nie można nie zauważyć ,,ciuchci" z dwoma wagonami osłoniętymi szybami z pleksi. Wydaje mi się, że co godzinę ciuchcia robi objazd po wybiegu dla małp i odbywa się częstowanie małp przekąskami. Gdy dojechaliśmy na miejsce właśnie rozpoczęło się wpuszczanie oczekujących (10-12 osób stojących w kolejce) do wagoników. Okazało się, że za chwilę miała rozpocząć się runda po wybiegu!

Przekąski i objazd ciuchcią są w cenie biletu. Przed wejściem do wagonika wsypią wam do ręki łyżkę płatków wyglądających jak kolorowe płatki śniadaniowe.


Gdy wjechaliśmy na wybieg dla małp, pawiany, które wcześniej leżały leniwie tu i ówdzie dostały nagle ha ha małpiego rozumu i zaczęły obsiadać wagoniki. Przekąski wsypywało się do specjalnej rynienki, która biegła wzdłuż wagonika, a małpy siedzące po drugiej stronie pleksi sprawnie je wybierały, kłócąc się i wrzeszcząc jak to małpy... Wkładały łapki nawet od strony dachu, przyklejały nosy do, w zasadzie mocno już przez to potłuszczonych, szyb z pleksi, i walczyły o przekąski, potem znudzone – gdy przekąski się skończyły zeskakiwały masowo z wagoników i wracały do swoich spraw. 

Cała rundka po wybiegu dla małp trwała tylko jakieś 5 minut,  ale i tak dzieciom się bardzo podobało i gdybyśmy mieli więcej czasu to pewnie przejechalibyśmy się jeszcze raz. Ale... zostało nam jeszcze parę atrakcji do zobaczenia przed zamknięciem parku!




Nie taki tygrys straszny ...

Po małpach nadszedł czas na tygrysy. Na terenie dzikich kotów obowiązują specjalne zasady – żadnych bagażników. Mieliśmy bagażnik na dachu (dwa rowery i boks) i dwa rowery na bagażniku z tyłu, nasz czas był ograniczony, a jeszcze kilka miejsc w parku do zobaczenia, więc po namyśle zrezygnowaliśmy z wjazdu.

Na pocieszenie wytłumaczyliśmy dzieciakom, że jeżdżąc po wybiegu dla dzikich kotów trzeba się liczyć z tym, że mogą być one ukryte gdzieś daleko w krzakach, (nie mieliśmy lornetek) dlatego ... jako alternatywę zaproponowaliśmy im obejrzenie tygrysa z bliska.

Gdy dotarliśmy do oznaczonego miejsca zastaliśmy przy szybie ... tygrysa :) i niewielki tłumek około trzydziestu osób, dorosłych i dzieci. Opiekunka tygrysów po duńsku opowiadała o zwyczajach tych dzikich kotów i odpowiadała na pytania dzieci, a tygrys siedział sobie grzecznie za szybą. Trochę nam się dłużyło, bo duńskiego nie znamy, więc postanowiliśmy zobaczyć wilki.

Bardzo ciekawe....szkoda, że po tylko duńsku
Wilki

Wybieg dla wilków jest ogrodzony bardzo wysoką siatką. Bardzo ciekawy jest sam wjazd, najpierw wjeżdża się za pierwszą bramę, którą zamykają za nami, a następnie otwierają bramę właściwą. To buduje atmosferę!

Na szczęście na wybiegu dla wilków nie trzeba demontować bagażnika, ani ściągać rowerów. Nie wolno jednak otwierać okien. Naszym dzieciom (wtedy 9lat i 4,5)bardzo się podobało, tym bardziej, że widziały te wilki z bliska, dosłownie za drzwiami, przez okna auta.

Łąka kucyków

Ostatnią atrakcją w parku, po pikniku, na który zatrzymaliśmy się w wyznaczonym miejscu, było naprawdę wielkie pastwisko,yyy...lepiej chyba brzmi Wielka Łąka Kucyków. Zresztą były tam też wielbłądy i lamy. Radość młodszej bezcenna!


Do kucyków i lam można było podchodzić, głaskać, przytulać się. Niektórzy częstowali kucyki marchewkami, inni zbierali wielbłądzią sierść, a jeszcze inni dzielnie manewrowali między sporą ilością niespodzianek w trawie, by ocalić swoje buty:)


Uwaga teraz serio: radzę sprawdzić podeszwy butów przed wsiadaniem do auta po wycieczce na pastwisko, zresztą po każdym łażeniu po łąkach w parku, możemy zabrać ze sobą oprócz wspomnień również i nie za bardzo pożądany zapaszek!




Ta lama pozowała jak profesjonalistka!
informacje praktyczne

adres for GPS: Knuthenborg Allé 1, 4930 Maribo

strona www.knuthenborg.dk również po angielsku i niemiecku

Godziny otwarcia - Park zamknięty do 04 kwietnia 2020.



Jeżeli chcecie zatrzymać się na nocleg w okolicy, informacje odnośnie noclegów są na stronie parku. Z tego co przeczytałam rezerwując nocleg, często dostaje się zniżkę na bilety do parku. My planowaliśmy nocleg w Kopenhadze, dlatego nie interesował nas ten temat. Dla zwolenników kempingów: w pobliżu znajduje się Feddet camping.

Informacja dla posiadaczy psów: psy można wypuścić tylko w strefach piknikowych, niedostępnych dla dzikich zwierząt, przy czym pies zawszy musi być na smyczy.

Psy nie wjeżdżają z nami na wybiegi dla tygrysów i wilków.










 

3/27/2017

o nas

o nas


Kilka słów o nas


Jeżeli miałabym opisać nas jednym zdaniem, powiedziałabym, że jesteśmy zwykłą 4 osobową rodziną, poszukującą fajnych miejsc, w których można aktywnie spędzać czas z dziećmi. 

Nasze dzieciaki są w wieku szkolnym, więc dłuższe wyjazdy organizujemy w wakacje i w ferie. Zawsze czekamy też na majówkę i długie weekendy, żeby chociaż na chwilę uciec z miasta.

Najbardziej lubimy road trips, czyli rodzinne, wakacyjne objazdówki. 
Mamy taki nomadzki styl podróżowania, bo bardzo cenimy sobie niezależność. 
Przemieszczamy się z miejsca na miejsce, zazwyczaj nie robimy żadnych rezerwacji, często zmieniamy plany już w czasie podróży.

Co roku latem wybieramy inny region w Europie i zwykle spędzamy w trasie około trzech tygodni.

W 2015 zwiedzaliśmy Chorwację
W 2016 wybraliśmy Skandynawię, tym razem była to Dania.
W 2017 byliśmy w  słonecznej Italii, przemierzając Toskanię (pierwszy wyjazd z przyczepą)
W 2018 naszym celem była Normandia w północnej Francji.
W 2019 postawiliśmy na via ferraty i Dolomity, więc kolejny raz wybraliśmy się do Włoch, tym razem  przemierzaliśmy Włochy północne. Byliśmy też nad trzema jeziorami: Como, Maggiore i Gardą. 

W 2020 wybraliśmy Austrię, a dokładnie Karyntię. Alpy karynckie bardzo nam się podobały. Zahaczyliśmy też ponownie o Dolomity, które uwielbiamy.

2021 był trudnym rokiem ze względu na pandemię. Wybraliśmy się ponownie do Toskanii - tym razem spędziliśmy tydzień w toskańskiej willi, pracując zdalnie w ciągu dnia i zwiedzając wieczorami. Później przemieściliśmy się nad północną Gardę.


Nasze trasy tworzymy spontanicznie, często zdarza się nam zmieniać plany już podczas wyjazdu,  dlatego polubiliśmy campingi. Gdy byliśmy młodsi podróżowaliśmy z namiotem, teraz nastąpił upgrade i wyruszamy z przyczepą campingową.

Najbardziej lubimy mało uczęszczane miejsca, uwielbiamy przestrzeń, górskie krajobrazy, rozległe panoramy, ale dużym i ciekawym miastom nie mówimy nie, szczególnie, gdy są po drodze.

Lubimy aktywnie spędzać czas z dziećmi, na plaży raczej zobaczycie nas grających w siatkę, czy surfujących na desce, niż opalających się w pełnym słońcu. Wszędzie szukamy możliwości aktywnego spędzania czasu z dziećmi.


Piotrka, który teraz ma 14 lat (2022 uff jak ten czas leci), po raz pierwszy zabraliśmy w góry w chuście jak miał pół roku. Gdy był młodszy chętnie dotrzymywał nam kroku, wbijając do swojej książeczki kolejne pieczątki z górskich schronisk, do których dotarliśmy. Teraz nastąpił ten etap w życiu nastolatka, kiedy to wędrówki po górach z rodzicami tracą na atrakcyjności, no chyba, że będziemy się wspinać po via ferratach.

Agatka (teraz 10 lat) to zupełnie inna historia. Trudniej jest namówić ją na długie wycieczki po górach, nad czym nieustannie pracujemy. Jednak jest pierwsza jeżeli pojawia się szansa na jakieś ,,ekstremalne" doświadczenie. Każdego rodzaju! 
Taka na przykład najwyższa trasa w parku linowym, albo najbardziej szalona zjeżdżalnia w parku wodnym, albo jakieś egzotycznie wyglądające danie...
Już widzę ją za kilkanaście lat skaczącą na bungee nad jakimś wodospadem.

Mój mąż jest świetnym organizatorem, ogarnia planowanie, wszystkie trudne, techniczne sprawy i sytuacje kryzysowe. 

Ja zajmuję się oprawą naszych większych i mniejszych podróży, czyli jestem rodzinnym specjalistą od komunikacji, zaopatrzenia, pierwszej pomocy i wyżywienia.

Nasze dzieciaki sprawiły, że podróżowanie nabrało nowego wymiaru. Z dziećmi odwiedzamy miejsca, których podróżując we dwoje nigdy byśmy nie odwiedzili: parki rozrywki, parki wodne i linowe.

Dlaczego ten blog?

Był rok 2017, właśnie wróciliśmy z objazdówki po Danii. Pomyślałam sobie wtedy, że chciałabym trafić na taki blog o podróżach z dziećmi, gdzie znalazłabym nie tylko śliczne fotki podróżującej rodziny, ale znalazłabym dużo informacji praktycznych i konkretnych opinii na temat miejsc, w których ktoś był z dziećmi.

I tak powstał TubyliśmyZdziećmi.pl :) z założenia info-blog dla rodzin podróżujących z dziećmi

Na szczęście teraz blogosfera aż pęka od relacji z podróży, również podróży z dziećmi. 
Jest olbrzymia różnica między blogami sprzed kilku lat, a blogami o podróżach w 2022. 
Jest to zmiana na lepsze - dużo jest wskazówek, konkretów.  
My też dorzucamy swoją małą cegiełkę..

Nasz fanpage na Facebooku ma już 500 polubień, co jest niesamowite, bo nigdy nie promowaliśmy bloga.  To fajne uczucie, że komuś może się przydać to, o czym piszę. 


Część wpisów regularnie aktualizuję - informacje o ostatniej aktualizacji wpisu znajdziecie zawsze na początku. Nie jestem w stanie zaktualizować każdego wpisu, dlatego zapraszam was do dzielenia się informacjami i dodawania komentarzy!  Formularz komentarzy znajdziecie pod każdym postem. *

*tylko podpisane komentarze (wystarczy imię, lub nick) są publikowane.

Do następnego poczytania!

Dot,
dla przyjaciół Dottie
dla reszty świata :) Dorota Sadowska


 

























Copyright © 2016 tu byliśmy , Blogger