""

6/01/2019

Białowieża z dziećmi

Tegoroczna majówka zapowiadała się deszczowo. Deszcze i burze miały ominąć jedynie północno-wschodnią część Polski, dlatego postanowiliśmy wybrać się z dziećmi do Puszczy Białowieskiej.

O tym gdzie byliśmy i co widzieliśmy przeczytacie w dwóch wpisach.

Jeżeli lubicie rowerowe wycieczki, chcecie dowiedzieć się, czy warto pokazać dzieciom Skansen w Białowieży oraz czy wyprawa drezyną do Miejsca Mocy w Puszczy jest warta swojej ceny - zajrzyjcie do pierwszego wpisu : Puszcza Białowieska, czyli co w puszczy piszczy.

W tej części dowiecie się, czego spodziewać się po wycieczce do serca puszczy, czyli Rezerwatu Ścisłego, co zobaczycie, a czego nie zobaczycie w Rezerwacie Pokazowym Żubra i gdzie w Białowieży warto spróbować lokalnych, kresowych dań w rozsądnych cenach.

Oprócz tego zdradzę wam, czym jest miejsce nazwane: Żebra Żubra i czy Muzeum Przyrodniczo-Leśne w Białowieży to strata czasu, czy super atrakcja.



Serce Puszczy

Żubr, kornik drukarz i protesty ekologów. Te słowa pojawiły się u mnie jako pierwsze skojarzenia z Puszczą Białowieską. Pewnie większość z was odpowiedziałaby podobnie.

W informacji turystycznej w Białowieży dowiedzieliśmy się kiedy i jak moglibyśmy wybrać się z dziećmi do Rezerwatu Ścisłego, bo być może tego nie wiecie, ale do Rezerwatu można wejść tylko z licencjonowanym przewodnikiem. Nasz spacer, wybrany z oferty PTTK nazywał się Puszcza Białowieska dla dociekliwych.

Mieliśmy się pojawić pod biurem PTTK najpóźniej 15 minut przed wymarszem, by nie przepadła nam rezerwacja. Cała grupa liczyła kilkanaście osób i od ilości osób zależało jaka będzie cena za zwiedzanie Rezerwatu z przewodnikiem.

info: Znajdująca się na liście UNESCO Puszcza Białowieska zajmuje teren 3 086 km2, z czego tylko 42% jest na terenie Polski. Sam Białowieski Park Narodowy to 105,2 km2, ale teren gdzie znajduje się nietknięta ludzką ręką Puszcza, to nieco ponad połowa tej powierzchni (57,6%)



Gdy zastanawiałam się, czego można się spodziewać po wycieczce po Rezerwacie Ścisłym, czyli lesie pierwotnym, nietkniętym ludzką ręką, miałam przed oczami wąską ścieżkę w gąszczu, na ścieżce zwalone, gdzieniegdzie spróchniałe gałęzie i pnie tarasujące przejście, przeszkody, na które trzeba się wspiąć, wysilić, by je pokonać.

Oczami wyobraźni widziałam drzewa o grubych, zwalistych pniach i gęstych koronach. Oczywiście liczyłam na świergot ptaków, bo przecież wiosna, i gdzieś w oddali przemykającą kunę, albo jakąś chociaż nornicę…sowę, dzięcioła??

Myślałam, że w rezerwacie ścisłym będziemy starać się zachować ciszę, jakby przemknąć przez puszczę niezauważenie…



Byliśmy z dziećmi, widzieliśmy i w skrócie mogę wam powiedzieć, że … nie ma dzikiej ścieżki i zwalonych przeszkód na wąskiej dróżce wydeptanej przez sarny.

Ścieżka turystyczna w rezerwacie ścisłym jest wygodna, wyrównana, bezpieczna, szerokością miejscami dorównująca zwykłej leśnej drodze. Dostosowana dla wózków dziecięcych, osób starszych, wycieczek szkolnych, a nawet do przejazdu bryczkami. Można powiedzieć dostosowana do spacerów i przejażdżek po lesie.

I przez to wycieczka przez las pierwotny naprawdę nie robi wrażenia.

Formuła spaceru, jedna, oczywista trasa zwiedzania, (tam nie można się zgubić!) ścieżka dostosowana, bez przeszkód w postaci pni, podmokłego terenu, sucha, wygodna – to jednak niekoniecznie to, czego się spodziewałam po rezerwacie ścisłym.


Nie taki kornik zły jak go malują

Pani przewodnik, która nas oprowadzała miała naprawdę bogatą wiedzę na temat fauny i flory Puszczy Białowieskiej. Z tej wiedzy korzystali jednak głównie dorośli, w większości emerytowani, uczestnicy spaceru, ale nie dzieci. 

Co kilkaset metrów przystawaliśmy na trasie zwiedzania, by dowiedzieć się o chorobach drzew, rodzajach lasu i owadach zamieszkujących pnie, hubach, porostach, i tak przez 3 godziny. Wiadomości było naprawdę dużo, ale przekaz był dostosowany do większości, czyli dorosłych.




Dzieci wychwyciły tylko część informacji i to głównie tych, które je zaciekawiły, na przykład dlaczego nie można kierować się kierunkiem rozrostu mchu na drzewach w lesie, by określić strony świata, albo jakie drzewa lubi kornik drukarz i jak wyglądały dawniej polowania w Puszczy Białowieskiej. 

Dzieciakom podobałoby się znacznie bardziej, gdyby była jakaś choćby szansa na zobaczenie dzikich zwierząt: saren, łosi, już nie mówię o żubrach, bo to podczas tego spaceru niemożliwe. Niestety, przy takim ruchu turystycznym żadne, nawet małe, zwierzę nie wystawi przysłowiowego nosa.

Podczas spaceru padały oczywiście pytania o korniki, które zjadają drzewa w Puszczy, i przez które, zgodnie z oficjalnym przekazem, przeprowadzona została wycinka drzew. Podobno wszystkiemu winna jest susza. Puszcza umiera, bo wysycha, a korniki atakują właśnie drzewa osłabione.

Park Pałacowy i selfie w żubrze

Park Pałacowy to park w stylu angielskim, czyli park o swobodnym, naturalnym charakterze, bez efektownych nasadzeń, geometrycznych form, czy alejek. Jego projektantem był Walerian Kronenberg, ten sam, który zaprojektował Park Skaryszewski w Warszawie.

Tak naprawdę dla przeciętnego turysty, który nie zna się na gatunkach drzew i nie potrafi docenić rzadkich okazów tutaj rosnących,  park w stylu angielskim to nic innego jak luźno rosnące drzewa i kilka alejek.

wskazówka: wstęp do Parku jest bezpłatny. 

Niektóre z drzew w Parku rosną od jego założenia, a przed Muzeum możecie zobaczyć kilka starych dębów, które, jak głosi legenda pozostały tu po pogańskim, świętym gaju. Prawdy w tym niewiele, ale dzieci możecie zaciekawić.

Po przejściu wygodnym mostkiem nad stawami na rzece Narewka dotrzecie do miejsca, gdzie kiedyś stał pałac - myśliwska rezydencja carów.

ciekawostka: Pałac Carski został wybudowany na specjalne życzenie cara Mikołaja III, któremu wyjątkowo podobały się polowania w Białowieży.  W końcu Puszcza Białowieska od wieków była królewskimi terenami łowieckimi.

Niestety, Pałac został spalony przez Niemców w lipcu 1944, gdy ci wycofywali się z Białowieży.


Na terenie Parku  nie zachowało się wiele budynków o historycznej wartości. Dziś można obejrzeć jedynie bramę wjazdową i dawne stajnie kozackie. 

W oczy rzuca się za to nowoczesny, wielopiętrowy budynek, w którym mieści się siedziba Białowieskiego Parku Narodowego, Muzeum Leśno-Przyrodnicze, oraz… 3-gwiazdkowy hotel. 

Nie znam się na architekturze, ale ten budynek ma niewiele wspólnego z ekologią i bliskością natury. Całość pasuje do idei Parku Narodowego, lasów pierwotnych i znajdującego się obok Dworku Gubernatora Grodzieńskiego jak kwiatek do kożucha.

Dworek Gubernatora Grodzieńskiego w Parku Pałacowym
Punktem, którego nie możecie ominąć spacerując z dziećmi po Parku Pałacowym jest mini plac zabaw przy Dworku Gubernatora Grodzieńskiego. Furorę na nim robią dwa żubry z otworami, które przyciągają jak magnes.


Nasza Gusia (7lat) w sekundzie znalazła się w żubrze, pod żubrem, a potem na żubrze. Zresztą, co było dosyć zabawne, te dwa żubry mają właściwości przyciągające nie tylko dzieci. 
Dorośli, i to nie tylko młode osoby, ale też stateczni emeryci, pstrykali sobie fotki na żubrach i to nie takie w stylu żubr i ja stoję obok, ale normalnie okrakiem na żubrze. Pan 60+, pani 50+ - nie ma to jak poczuć w sobie wewnętrzne dziecko!


Muzeum Leśno -Przyrodnicze

Na liście atrakcji Białowieży i okolic znajduje się również i Muzeum w Parku Pałacowym. Odwiedziliśmy je z dziećmi drugiego dnia, kiedy niebo zasnuło się chmurami i siąpił deszcz. Czy warto? Dzieciom się podobało. 

Ja zachowam umiarkowany entuzjazm, bo warto docenić to, że nawet w mniejszych miejscowościach pojawiają się muzea bardziej interaktywne. Jednak mając porównanie z innymi miejscami dla dzieci o charakterze edukacyjnym w Polsce i Europie ograniczę się do stwierdzenia: dzieci będą zadowolone.

Muzeum możecie zwiedzać albo z audio przewodnikiem (zestaw klasyczny słuchawki z regulacją, da się dopasować do dzieci, oraz odtwarzacz) albo z panem/panią przewodnikiem. 

My wybraliśmy tańszą wersję: zwiedzanie z audio przewodnikiem i naprawdę, mimo początkowych problemów, byliśmy szczęśliwi, że nie jesteśmy w innej grupie z przewodnikiem oprowadzającym po wystawie. 

Nasza grupa w ciszy przemieszczała się między ekspozycjami podczas gdy z tyłu, tam gdzie aktualnie znajdowała się grupa druga, dobiegały nas płacze dzieci, gwar rozmów i wysiłki przewodnika, by być słyszanym.  

Wskazówka: w sezonie i w długi majowy weekend Muzeum przeżywa oblężenie, kolejki i tłumy. Jeżeli chcecie dobrze kojarzyć wizytę w tym muzeum to proponuję przyjść w mniej popularnych godzinach i wybrać zwiedzanie z Krystyną Czubówną w wersji audio.

Zwiedzanie Muzeum

W Muzeum jest ciemno. Całe zwiedzanie zorganizowane jest w ten sposób, że podchodząc do dioramy z wypchanymi zwierzętami, których zarysy widzicie w ciemnościach, zapalane jest światło. Naciskacie na odtwarzaczu numer dioramy i słuchacie kojącego głosu pani Czubównej. 



Przyznam, że jest to strzał w 10. Kto jak kto, ale Krystyna Czubówna jest idealnym lektorem, szczególnie do tematyki przyrodniczej.

Część osób w opiniach na temat muzeum, narzeka, że światło gaśnie za szybko, że dzieci nie nadążają z wciskaniem numeru nagrania i że rodzice nie mogą odpowiadać na pytania dzieci na bieżąco. Nasza 7-letnia córka bez problemu sobie radziła. Widziałam też i mniejsze dzieciaki, które nie miały żadnego problemu z odsłuchiwaniem nagrań. Pewnie w przypadku 4 -5 latków mogłoby to być trudniejsze, bo nie ma wersji nagrania dla dzieci, więc pada wiele niezrozumiałych słów. 

Jestem przekonana, że zwiedzanie z audio przewodnikiem jest zdecydowanie lepszym wyborem niż zwiedzanie z głośnym tłumem. A maluszkom zawsze można zreferować w skrócie co jest na dioramie, po odsłuchaniu nagrania. Zresztą nawet bez odsłuchu sobie poradzicie, a 4 latek i tak nie zapamięta co to są olsy, czy grądy.



Po wyjściu z muzeum możecie wejść po schodach, lub wjechać windą na wieżę, by zobaczyć Park Pałacowy z góry. Niestety panorama jest mało ciekawa - głównie drzewa i dachy domów w Białowieży. 

Wieża ...widokowa? Muzeum Leśno-Przyrodnicze


Nasze dzieciaki tak zainteresowały widoki z tej wieży, że… przebywały na niej tyle, ile zajmuje kilkukrotne obiegnięcie tarasu. (na wieży byliśmy sami) Większą atrakcją było to, kto pierwszy znajdzie się na dole, czy syn jadąc windą, czy córka zbiegając po schodach… ach te dzieci.


Zróbże minę uprzejmą żubrze

Każdy przyjeżdżający do Białowieży liczy na spotkanie z żubrem. Najłatwiej takie sobie załatwić w Rezerwacie Pokazowym Żubra. 

Rezerwat ten to nic innego jak małe zoo ze zwierzętami z lasów europejskich. Jest oczywiście i wybieg dla żubrów. Sztuk 4, czy 5. Są wilki, sarny, łosie. Zwierzęta na klasycznych wybiegach, jak w zoo. Szerokie alejki, ławki.

Największą atrakcją w Rezerwacie Pokazowym Żubra dla naszych dzieci, i dla większości dzieci odwiedzających rezerwat, stał się … plac zabaw.

Plac zabaw w Rezerwacie Pokazowym Żubra godzinę przed zamknięciem (maj 2019)




Dla 7latki wspinaczka na placu zabaw jest znacznie ciekawsza niż cztery śpiące żubry z niewzruszonym spokojem przeżuwające siano.


Właśnie, GDZIE były żubry? Przecież trafiliśmy do Rezerwatu Pokazowego Żubra, a nie do Ostoi Zwierząt Puszczy Białowieskiej czytaj: zwykłego mini zoo.

Nazwa wprowadza w błąd. No ale pokazano nam żubry? Pokazano, więc o co chodzi?


Spotkałam się też z opisem, który lepiej oddaje charakter miejsca: Rezerwat Pokazowy Dzikich Zwierząt, chociaż patrząc na klasyczne wybiegi i siatki, to bliżej temu miejscu do zwykłego zoo niż do idei rezerwatu.

Podobno część wybiegów jest znacznie większa, co tłumaczyłoby pustki na niektórych z nich.

Teraz wytłumaczcie to dzieciom. Przykładowy dialog w Rezerwacie Pokazowym Żubra:,,Mamo, dlaczego nie ma tu żadnych zwierząt?" ,,Bo na niektórych wybiegach musi odrosnąć zjedzona trawa, a inne wybiegi to tak naprawdę tylko kawałek całości i zwierzęta są w lesie." No cóż, wersja ekonomiczna.

Wersja droższa i ciekawsza wymagałaby jednak większej pomysłowości i nakładów finansowych niż tylko ogrodzenia terenu siatką i wystawienia paśnika.

Rezerwat Żubra - gdzie są żubry?





Wskazówka: jeżeli wybieracie się z dziećmi do Rezerwatu Pokazowego Żubra na dłużej, przygotujcie sobie prowiant. W nowoczesnym budynku, w którym znajdują się kasy, nie było żadnej restauracji, ani kawiarni, czy chociaż sklepu z przekąskami, czy sałatkami.
W maju 2019 w części bufetowej stał jedynie automat do słodyczy i batoników i obok automat do kawy. Sądząc po kolejkach jakie się do nich tworzyły to popyt na takie usługi w sezonie jest. Może latem pojawią się chociaż jakieś food trucki w okolicy parkingu??
  
Lokalnie i smacznie

Gdy już przespacerujecie się po Rezerwacie, zobaczycie Skansen podczas wycieczki rowerowej, albo odwiedzicie drezyną Miejsce Mocy z pewnością będziecie chcieli zatrzymać się gdzieś, by coś dobrego zjeść i przede wszystkim, by wasze dzieci coś zjadły.  



Jeżeli chcecie spróbować lokalnej kuchni polecamy wam bistro Babushka w Białowieży. Byliśmy i wypróbowaliśmy i właśnie tam wracaliśmy w kolejnych dniach. Wracaliśmy mimo długiego czasu oczekiwania w kolejce, w szczycie 30-45 minut, bo zamawia się przy barze, i mimo styropianowych talerzy, które nie pasują zupełnie do wystroju. 

W Babushce jest po prostu ładnie, smacznie i rozsądnie cenowo. Prosto, bez zadęcia. Można zjeść na zewnątrz pod parasolami, lub w środku – miejsca jest sporo. Dlaczego wybraliśmy tę restaurację? Ze względu na proste dania pod dzieci (żurek, rosół, pierogi, naleśniki, placki ziemniaczane) Menu możecie znaleźć online. 

My chcieliśmy spróbować czegoś lokalnego. Polecamy wam pielmieni z baraniną (takie mini pierożki) i kartacze.  Próbowaliśmy też soljanki, tradycyjnej, rosyjskiej zupy mięsnej z oliwkami, ogórkami kiszonymi i śmietaną. Smak przypominał lekki gulasz, tylko skąd w tradycyjnej, rosyjskiej zupie oliwki?

Przyznam, że w tym bistro tylko jeden dodatek, który zamówiliśmy, a właściwie, który zamówiły dzieci, był niesmaczny – frytki. Zamówione raz eksperymentalnie przez dzieci i niezjedzone.

Żebra Żubra

I na koniec - obiecane Żebra Żubra. Nazwa ciekawa prawda? Skąd się wzięła? Od pierwotnego wyglądu tej prawie 3 kilometrowej ścieżki edukacyjnej biegnącej przez las w kierunku Rezerwatu Żubra. 

Ścieżka oddana do użytku w 1980 roku początkowo miała postać trasy z dębowych i jesionowych desek i szczap, których nierówna powierzchnia i układ przypominały żebra. Ścieżka została wyremontowana w 2016, ale nazwa pozostała. 

Ścieżka edukacyjna Żebra Żubra


Dla mnie jako laika, a nie przyrodnika, las wzdłuż ścieżki Żebra Żubra niczym nie różnił się od lasu w rezerwacie ścisłym. Nawet przechodziliśmy obok miejsc, gdzie w powietrzu czuć było czosnek niedźwiedzi, tak jak w rezerwacie. Moim zdaniem spacer po Żebrach Żubra był przyjemniejszy niż spacer po Rezerwacie Ścisłym.

wskazówka: przy wejściu na tę bezpłatną ścieżkę znajduje się niewielki parking, część samochodów stała też zaparkowana po prostu wzdłuż drogi. Czas przejścia ścieżki to około 30 -45 minut. 

Ścieżka jest przeznaczona dla ruchu pieszego - nie wolno po niej jeździć rowerem, głównie dlatego, że stwarzałoby to niebezpieczeństwo dla turystów pieszych. Nas co prawda mijali ludzie na rowerach, ale albo nie byli świadomi zakazu, albo go po prostu zlekceważyli. Jeżeli Żebra Żubra będą na waszej trasie - możecie sobie rowery przeprowadzić.

Żebra Żubra i europejskie lasy


wskazówka: przygotujcie sobie różne ciekawostki o żubrach i Puszczy Białowieskiej, by ten spacer był dla dzieci ciekawszy, i by nie miały wrażenia, że to był TYLKO spacer po lesie. 

Bo prawda jest taka, że Puszcza najbardziej zachwyca turystów z południa Europy, którzy nie mają takich lasów u siebie. 

O Puszczy Białowieskiej możecie przeczytać ciekawą relację również i tutaj:
http://www.montravels.pl/podroze/co-zobaczyc-w-bialowiezy/http://www.montravels.pl/podroze/co-zobaczyc-w-bialowiezy/

Jeżeli chcielibyście wstać o 3.00 rano i wybrać się ,,na żubry" o szczegółach możecie przeczytać tutaj:  https://tastepoland.pl/2018/07/12/bialowieza_wyprawanazubra/

Jeżeli macie jakieś pytania, albo chcielibyście podzielić się ciekawymi informacjami o Puszczy Białowieskiej – formularz komentarzy znajduje się pod wpisem. Tylko podpisane komentarze będą opublikowane, wystarczy imię, lub nick.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 tu byliśmy , Blogger